Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Rozdział I

Blondwłosa dziewczyna krzątała się w kuchni szykując posiłek dla swoich bliskich. Robiła posiłki od kiedy tylko potrafiła. Starała się robić to jak najlepiej i faktycznie wychodziło jej to całkiem nieźle. Jej tata kręcił się nerwowo w pokoju obok sprawdzając czy nóż jest naostrzony, torby wystarczająco trwałe, aby utrzymać zapasy i przeliczał pieniądze. Dzisiaj razem ze swoim synem ruszali, aby sprzedać na rynku to, co udało im się upolować. Przynajmniej tak myślała Namida. Obaj od dłuższego czasu pracowali w Elicie. Założył ją starszy z nich, aby chronić mieszkańców ich wioski i pobliskich. Składała się ona z najlepszych wojowników, łuczników i magów. Havroth był tam jedynym dzieckiem i stał się ulubieńcem obrońców. Często zlecano mu drobne, mało niebezpieczne zadania, proszono żeby zaśpiewał coś w ten sposób chociaż na moment rozluźniając nerwową atmosferę w obozach, albo podgrzewał jedzenie często dawane przez troszczące się o mężów żony. Ciężko i wytrwale pracował zd

Rozdział II cz. 4

Oboje czekali na żonę Mike'a i znajomego ich ojca. Namida po opatrzeniu brata ruszyła do kuchni. Postanowiła zabrać się za obiad. Pomieszczenie było małe w porównaniu do reszty domu. Na wprost znajdował się komin, w którym stał kocioł do przyrządzania zup. Obok niego znajdowało się okno, a dalej szafki na garnki. Na lewo od wejścia znajdował się stół i trzy krzesła, niezmiennie od śmierci ich ojca. Z drugiej strony stała balia z wodą do umycia rąk. Na środku kuchni znajdowała się klapa w podłodze, która prowadziła do ich spiżarni. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić na późny obiad, postanowiła więc, że zbierze trochę warzyw z ogrodu i zabierze sporej wielkości kawałek mięsa ze spiżarni. Ugotuje zupę i upiecze mięso, aby dla wszystkich starczyło na posiłek. Chleb był świeży, ponieważ piekła go dwa dni wcześniej. W czasie kiedy gotowała Havroth leżał na łóżku. Nie chciał się sprzeciwiać woli siostry, tym bardziej, że w takiej sytuacji Melia i Defr stanął po stronie Namidy. Dziewczyna

Rozdział II cz. 3

Havroth wyjątkowo obudził się pierwszy i nim słonce wstało założył siodła na konie i poszedł obudzić Namidę. Jego siostra nie spała już i właśnie szykowała się do wyjścia zbierając wszystko co wydawało jej się potrzebne do torby. - Nami... Zostaw to. Przygotowałem Ci już torbę. Weź tylko łuk i strzały. Hmmm... I może  zabierz swój lekki płaszcz z kapturem - powiedział podchodząc i zaglądając do torby dziewczyny. - Ale przecież jak coś się stanie, to przydadzą się np. te zioła i bandaże... - zaczęła spierać się blondwłosa. -Nie. Bandaże już spakowałem, a zioła przecież można znaleźć w lesie. Znasz się trochę na tym, ja też znam się tyle ile trzeba by zapewnić sobie powrót do wioski - przerwał jej brat. - Dobrze... - powiedziała zrezygnowanym tonem i zeszła powoli na dół. Czarnowłosy był wyjątkowo sztywny rano. Nie lubił zbyt dużego hałasu i zbyt długiej rozmowy zaraz po przebudzeniu, zwłaszcza kiedy było tak wcześnie. To i jego doświadczenie powstrzymały Namidę od dalszych argumentacji

Rozdział II cz. 2

Namida przyszła do domu gdy słońce było już w trzech czwartych drogi. Havroth właśnie znosił na dół swój pas ze specjalną kieszenią na sztylet, której używał czasami też na nóż do skórowania. Weszła cicho, więc na początku jej nie zauważył tylko poszedł do warsztatu. Ona poszła do "łaźni" obmyć się po treningu. Ubranie miała brudne od kurzu, włosy potargane i kilka brudnych plam na twarzy. Ponieważ łucznik w Elicie musi być mobilny, dziś ćwiczyła bieganie z pełnym ekwipunkiem strzelca. Kilka razy się przewróciła, ale nic poza kilkoma siniakami się jej nie stało. Na kolejnych zajęciach mają już ćwiczyć strzelanie z prostego łuku do ruchomych celów, a za tydzień będą pierwsze zajęcia z refleksyjnym łukiem. Dziewczyna spojrzała na swoje kostki, które były lekko obdrapane. Dziś na początku gdy strzelała z "Zielonego Smoka", łuku który miał ją przygotować przed przejściem na prawdziwy refleksyjny łuk, zamyśliła się i kilka razy pod rząd strzelała ze złej postawy,

Rozdział II cz.1

Blond włosa dziewczyna stała nad kamieniem, na którym było wyryte:"tu spoczywa Sywer Vateris, który poległ chroniąc mieszkańców tych ziem". Od czasu śmierci jej ojca minęły 4 lata. Sama dziewczyna miała już 16 lat i nabrała kobiecych kształtów. Natura nie obdarzyła ją obfitym biustem, natomiast posiadała pełne biodra i zgrabne nogi. Jej skóra nadal pozostała bardzo blada. Oczy posiadała już bardziej doświadczone przez życie, nadal wesołe, jednak czasami zdradzały przygnębienie. Pogodziła się już ze śmiercią ojca, chociaż było i jej i Havrothowi ciężko. Ściągnęła kaptur i burza złotych jak zboże włosów rozsypała się w koło. Przez ten czas sporo jej urosły, teraz posiadała włosy do pasa. Spojrzała na słońce, które już zaczęło wschodzić. Zdecydowała, że już czas wrócić do domu. Ruszyła w jego stronę. Przyzwyczaiła się do tego, że wstawała przed wschodem słońca. Jej ojciec zawsze chronił ją przed nadmiarem promieni słonecznych i brat przejął to zadanie. Westchnęła. Jej brat przej

Rozdział I część VI

Następnego wieczora grupa składająca się z 38 osób spotkała się na północ od Alafren. -Czy już wszyscy?- zapytał Sywer nie mogąc dokładnie policzyć przybyłych, ponieważ każdy dosiadał swojego wierzchowca, a te co chwilę się przemieszczały. -Nie ma jeszcze Rozalin - powiedział Defr, który od dłuższego czasu zajmował się między innymi strzeżeniem Rozalin podczas misji. -Dołączy do nas niedługo, prosiła aby nie czekać na nią - oznajmił reszcie Mike. -Dobrze w takim razie niech każdy zejdzie z konia i przygotuje się do walki. Kiedy to zrobi niech podejdzie do mnie. Bazując na tym co potrafi i co ma przydzielę mu odpowiednie zadanie.  Wkrótce wszyscy mieli przydział do odpowiedniej grupy. Rozalin przybyła już przygotowana i tylko uwiązała konia i zajęła miejsce w grupie dalekiego zasięgu. Przy tej grupie stali też Defr i Kinvi, w formie zabezpieczenia, gdyż w tej grupie byli tacy co nie mieli poza łukiem i strzałami żadnej broni, a Rozalin i Artemis nie są w stanie atakować zbyt wielu

Rozdział I część V

19 letnia kobieta podeszła do Havrotha. -Coś podać?-Zapytała od niechcenia. -Ciemne piwo.-Odpowiedział czarnowłosy chłopak. -Taaa... A Ty coś chcesz?-Zapytała Hugona, który siedział koło Havrotha. -Ja poproszę piwo korzenne.-Kobieta wywróciła oczami. -Nie podlizuj się. Za chwilę będzie-Poszła wykonać zamówienie przy okazji wachlując biodrami. -Niezła jest, prawda?-Zapytał Hugon. -Jak dla mnie za stara.-Powiedział od razu Havroth. -Przesadzasz, jest idealna. Już umie gotować i zna się na rzeczy.-Szturchnął go. -Ej! Rozlejesz moje piwo-Krzyknął chłopak, który prawie rozlał na siebie złocisty trunek. -Alkohol Tobie w głowie, jak Artemis wykonuje Twoje zamówienie. -Teraz już wiem czemu zajmujesz się przepisywaniem książek, a nie walką. -Zazdrościsz mi, po prostu jestem wszechstronnie uzdolniony!-Oboje zaśmiali się. -Jeżeli już mowa o walce... Kiedy będziemy trenować? -Wiesz... Mam sporo zamówień ostatnio...-Powiedział w momencie w którym przyszła kobieta z alkoholem. -I jak chłopaki?-Przys